- Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za to, co ostatnio dzieje się z moją drużyną i oddaję się do dyspozycji zarządu - powiedział na gorąco sfrustrowany Marcin Nowacki, trener Stali. - W trzech ostatnich meczach, włączając ten z MKS-em, daliśmy się zaskoczyć łącznie 11 razy (wcześniej 1:4 z Rakowem II Częstochowa i 0:3 ze Ślęzą Wrocław), podczas gdy w całej poprzedniej rundzie straciliśmy bodajże 17 goli. Nie rozumiem tego, co dzieje się z chłopakami.
Takim słowom szkoleniowca brzeżan nie sposób się dziwić, zważywszy na to, że jego drużyna w konfrontacji z MKS-em nie tylko od 1. do 90. minuty była dużo słabsza, ale też w całym spotkaniu nie stworzyła sobie właściwie żadnej groźnej okazji bramkowej - może z wyjątkiem pojedynczych stałych fragmentów gry.
Zespół z Kluczborka już do przerwy potwierdził swoją dominację dwoma trafieniami. Najpierw w 29. minucie błąd bramkarza Stali Miłosza Jaskuły wykorzystał Kamil Jóźwicki, a w 42. minucie ładną akcję zespołową gości wykończył Marcin Przybylski, główny bohater derbowej potyczki.
Pomimo tak dużej zaliczki, kluczborczanie ani myśleli o tym, by w drugiej połowie się cofnąć. Wręcz przeciwnie, znów nacisnęli rywali, co ponownie dało im wymierny efekt w 51. minucie. Wtedy swoją drugą bramkę zdobył Przybylski, popisując się niezwykle sprytnym uderzeniem w długi róg.
Mimo tego, że trener Nowacki dokonał na półmetku rywalizacji aż trzech zmian, w grze jego drużyny właściwie nic nie drgnęło. Do ostatniego gwizdka była ona kompletnie bezradna, a dodatkowo przyjęła jeszcze jeden cios, kiedy w 84. minucie celnie głową po rzucie rożnym uderzył kapitan MKS-u Adrian Błaszkiewicz.
- Taki mecz jak ten był nam bardzo potrzebny. Wygraliśmy co prawda po raz drugi w sezonie, ale po raz pierwszy w przekonujący sposób - skomentował Błaszkiewicz. - Styl zwycięstwa ze Ślęzą Wrocław (5:4 - red.) pozostawiał bowiem sporo do życzenia. Tym razem nie tylko zagraliśmy znacznie lepiej w obronie, ale nie pozwoliliśmy Stali na stworzenie choćby jednej dogodnej sytuacji bramkowej. Mieliśmy świadomość, że pomimo prowadzenia 2:0 do przerwy musimy zachować czujność. Zdobyty na początku drugiej połowy trzeci gol już jednak mocno uspokoił sytuację.
- Teoretycznie mierzyły się dwie równorzędne drużyny, ale tym razem MKS okazał się o dwie lub trzy klasy lepszy - podsumował Nowacki. - Nasz występ był skandaliczny, a już szczególnie w pierwszej połowie, w której praktycznie staliśmy. Mamy ostatnio problemy właściwie ze wszystkim. Nie funkcjonuje pressing - nieważne czy niski, średni czy wysoki. Dajemy się też zaskakiwać długimi podaniami. Tak się nie da grać w piłkę. Zależy mi bardzo na dobru Stali, dlatego teraz niech zarząd zdecyduje, czy to ja nadal będę dla niej odpowiednim trenerem. Jeśli zapadnie decyzja o zmianie, w pełni ją uszanuję.
Stal Brzeg - MKS Kluczbork 0:4 (0:2)
Bramki: 0:1 Jóźwicki - 29., 0:2 Przybylski - 42., 0:3 Przybylski - 51., 0:4 Błaszkiewicz - 83.
Stal: Jaskuła - Ograbek (46. Wdowiak), Lechowicz, Maj (70. Kowalski), Leończyk - Matusik (70. Szymczyk), Czajkowski (46. Niemczyk), Kuriata, Bronisławski, Siudak (46. Podgórski) - Celuch.
MKS: Sztekler - Błędowski, Błaszkiewicz, Krzyśków, Szota (61. Chmielowiec) - Nahrebecki, Napora (46. Włodarczyk), Płonka, Jóźwicki (73. Witek), Lewandowski (73. Dychus) - Przybylski (88. Mikulski).
Żółte kartki: Ograbek, Matusik, Kuriata, Niemczyk - Napora, Dychus.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
