Pani Joanna z Opola kilka dni temu odebrała telefon. Jak sądziła – z banku, w którym ma konto.
– Wyświetlił mi się numer infolinii ING, który doskonale znam. Został zresztą zidentyfikowany przez sieć, bo na wyświetlaczu pokazała mi się nazwa banku – relacjonuje czytelniczka. – Mężczyzna powiedział, że nazywa się Igor Budziński i dzwoni z działu bezpieczeństwa ING, bo bank zauważył, że ktoś logował się do mojego konta z Warszawy, a oni w systemie widzą, że wcześniej większość moich transakcji była wykonywana z Opola. Przekonywał, że kontaktuje się ze mną, bo najpewniej ktoś włamał się na moje konto.
Opolanka przestraszyła się, że ktoś mógł w tym czasie upłynnić jej pieniądze.
Rzekomy pracownik banku brzmiał bardzo profesjonalnie. Nie pytał o detale, które zwykle demaskują oszustów, np. nie próbował wyłudzić kodu pin.
Chciał natomiast m.in. wiedzieć, czy kobieta robiła w ostatnim czasie zakupy, podając numer karty. Zaznaczył, że sprawa została już zgłoszona na policję.
Poprosił nawet, by rozmówczyni zapisała sobie jego nazwisko, bo będzie to potrzebne, gdy skontaktują się z nią funkcjonariusze.
- Po tym, jak mnie już nieźle nastraszył powiedział, że mam jak najszybciej ściągnąć aplikację Szybka Pomoc, a wtedy on połączy mnie z działem technicznym. Tam mieli mnie poinstruować co powinnam zrobić, żeby zabezpieczyć konto przed włamaniem – wspomina opolanka. – Zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, choć on naprawdę brzmiał wiarygodnie. Stwierdziłam, że nie chcę instalować żadnej aplikacji, a on na to, że mogę to załatwić osobiście, ale w siedzibie banku na Sokolskiej w Katowicach, gdzie faktycznie znajduje się siedziba ING. Kalkulował zapewne, że nikt przy zdrowych zmysłach nie rzuci wszystkiego, by pojechać ponad 100 kilometrów do banku. Gdy powiedziałam, że to nie wchodzi w grę, on stwierdził, że muszę w takim razie zainstalować tę aplikację, bo inaczej bank nie bierze odpowiedzialności za bezpieczeństwo środków zgromadzonych na moim koncie. Mężczyzna mówił z charakterystycznym, wschodnim akcentem i to też mnie zastanowiło.
Oszust grał do końca i ani na moment nie stracił zimnej krwi. Pani Joanna również.
Ostatecznie przerwała rozmowę i z telefonu stacjonarnego skontaktowała się ze swoim bankiem.
– Okazało się, że bank zgłosił już sprawę na policję, bo nie ja pierwsza odebrałam taki telefon. W relacjach innych osób również pojawiał się mężczyzna ze wschodnim akcentem. Moje pieniądze były bezpieczne, ale pracownik banku poinformował mnie, że gdybym zainstalowała aplikację, o której mówił oszust, straciłabym wszystkie oszczędności – relacjonuje opolanka. – Napisałam o tym zdarzeniu na Facebooku, żeby ostrzec znajomych i okazało się, że klienci innych banków mieli podobne telefony.
O próbach oszustwa bank ING informował na swojej stronie internetowej. Naciągacze czasami dzwonili osobiście, ale bywało też tak, że z klientem kontaktował się automat. Po odebraniu połączenia odtwarzany był komunikat, np. o tym, że bank przygotował ofertę pożyczki. Rozmówca, jeśli chciał z niej skorzystać, miał podać swój login i hasło.
- Oszuści wykorzystują słabe strony sieci GSM, które pozwalają im podszywać się pod dowolny numer telefonu - w tym infolinię banku. Nie jest to związane z jakimkolwiek przełamaniem naszych systemów bezpieczeństwa – zapewnia ING. - Oszust podszywa się pod pracownika działu bezpieczeństwa. Prawdopodobnie będzie znał Twoje imię i nazwisko, a może nawet adres - znajdzie je w internecie. Powie, że udało się zablokować przelew z Twojego konta. Zapewni, że sytuacja jest pod kontrolą i zachęci Cię do pobrania i zainstalowania aplikacji (np. Quicksupport od TeamViewer), pod pretekstem usprawnienia komunikacji z bankiem lub usunięcia wirusa. Jeśli zainstalujesz aplikację, oszust przejmie kontrolę nad Twoim urządzeniem. Sprytnie pozyska od Ciebie dalsze dane, na przykład login, hasło, kod z SMS-a autoryzacyjnego. W efekcie wyczyści Twoje konto ze wszystkich pieniędzy!
Co zrobić, by nie stracić oszczędności?
Przede wszystkim nie podawać przez telefon loginu i hasła do bankowości internetowej oraz nie instalować dodatkowego oprogramowania, które ma rzekomo poprawić dostępność usług bankowych.
Nie należy też przekazywać telefonicznie kodów z SMS-ów autoryzacyjnych, które służą m.in. do potwierdzania przelewów.
Podejrzenie powinny wzbudzić też sytuacje, gdy dzwoniący próbuje wywrzeć na nas presję czasu, strasząc np. utratą oszczędności. W pośpiechu nawet najbardziej racjonalni użytkownicy, podejmują nieprzemyślane decyzje, które mogą słono kosztować.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?