Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zlatych Horach. Co zostało ze starej kopalni złota?

Krzysztof Strauchman
Stare, zalane przez wodę sztolnie kopalni złota w Zlatych Horach. Sztolnia Trzech Króli w Głuchołazach może wyglądać podobnie.
Stare, zalane przez wodę sztolnie kopalni złota w Zlatych Horach. Sztolnia Trzech Króli w Głuchołazach może wyglądać podobnie. Arkadiusz Jabloński
Wybudowano ją ponad 400 lat temu, żeby odprowadzać wodę zalewającą złotonośne szyby. Przypomina o sobie co jakiś czas, gdy na polach pod Głuchołazami powstają kolejne zapadliska. Podobno da się do niej wejść.

Patrząc chronologicznie, wszystko zaczęła się jakieś 600 tysięcy lat temu. Na teren całej Polski nasunął się wtedy z dzisiejszej Snadynawii ogromny lądolód. Jego czoło wsparło się o Góry Sowie, Bardzkie, Złote i Opawskie. To lodowiec odpowiada za dzisiejszy wygląd terenów wokół Nysy.

Na południe od Głucholaz przykrył warstwą ziemi koryto pra rzeki Białej Głuchołaskiej, której pierwotne źródła znajdowało się na Przecznej Horze, a nie jak dziś pod Pradzadem. Zmusił wodę, by popłynęła na wschód i tak wyżłobiła dolinę Złotego Potoku.

- Wzgórze pomiędzy Głu­chołazami a Złotymi Horami to nic innego jak morena czołowa lodowca - tłumaczy dr Josef Vecera z Czeskiego Instytutu Geologii. - Sedymenty, czyli osady lodowcowe, grubą warstwą przykryły koryto prarzeki, a wraz z nim złoża złota, przyniesionego tu wcześniej przez wodę.

Człowiek na tropie
W początkach XVI wieku do złota ukrytego pod grubą warstwą osadów dobrali się górnicy. Kopali na powierzchni pionowe szyby na głębokość do stu metrów. Drzewem i kamieniami szalowali ściany szybów i podziemne korytarze, które ryli w bok od komory głównej. Nad szybami budowali kieraty końskie do wyciągania ludzi i urobku. Prawdopodobnie metodą prób i błędów lokalizowali pod ziemią dawne koryto rzeczne, choć pewnie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak powstało. Wydobywane w czasie kopania tysiące otoczaków układali w hałdach w pobliżu szybów.

- Jest taki niemiecki tekst historyczny o tym, że pomiędzy Głuchołazami a Zlatymi Horami ciągnął się kiedyś szyb za szybem - opowiada Josef Vecera.

XVI-wieczni górnicy nie potrafili rozwiązać jednak poważnego problemu technicznego. Ich szyby zalewała woda z opadów i krążąca w gruncie. Potrafili ją wydobywać tylko wiadrami, a to bardzo nieskuteczne, więc woda powoli zalewała kopalnie. W 1550 roku wrocławski biskup Baltazar założył spółkę, której celem było wybudowanie poziomej sztolni odprowadzającej wodę z zalanych już, a bardzo dochodowych szybów: Sorkelsberg, Nowy Sorkelsberg, św. Jakub i Miękki Cech. Jej budowa pochłonęła gigantyczną na tamte czasy kwotę 90 tys. talarów.

Tak powstała Sztolnia Trzech Królów. Jej wylot, którym woda wypływała na powierzcnię, znajdował się w niewielkim parowie w Głu­cho­łazach, w rejonie dawnego dworca kolejowego w Zdroju. Sztolnia biegła na południe prawie poziomo, z niewielkim spadkiem, żeby woda mogła nią swobodnie wypływać na zewnątrz. Łączyła kolejno wszystkie wydrążone wyrobiska.

Zanim korytarz został zalany w 1609 roku, osiągnął długość blisko 6 kilometrów. Od niego odchodziły jednak boczne chodniki. Co najmniej jeden taki drążono bezskutecznie w stronę Jarnołtówka, a drugi na zachód, w stronę Góry Parkowej.

Według przedwojennego kronikarza i nauczyciela Józefa Grummanna, na terenie dzisiejszego Konradowa każdy chętny górnik mógł wtedy drążyć sztolnię i dzierżawić innym boczne korytarze. Jeśli schodził poniżej 10,5 lachter głębokości (stara miara 1 lachter to około 2 metrów) i przy okazji odprowadzał wodę na powierzchnię, to stawał się współudziałowcem kopalni z prawem dziedziczenia udziału. W ten sposób pod ziemią powstawała plątanina korytarzy.

Gdzie są te korytarze?
- Jeszcze w XIX wieku Niemcy próbowali odtwarzać na mapach przebieg tych korytarzy. Łączyli w linie tzw. pindenfeldy, czyli zagłębienia w powierzchni terenu, wokół których jeszcze się zachowały ślady dawnego wydobycia, hałdy urobku - mówi Jan Wierzchowiec, geolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - Te pindenfeldy długo nie były uprawiane i zarastały niewielkimi lasami.

- Nie udało mi się dotrzeć do starych map tych kopalni - opowiada Josef Vecera. - Na podstawie map katastralnych z 1836 roku zlokalizowałem natomiast istniejące jeszcze wtedy tzw. remizy, czyli niewielkie laski wśród pól. Kryły one zapadliska dawnych szybów wraz z hałdami kamieni. Dziś już wiele z tych remizów nie istnieje, ale udało mi się jeszcze znaleźć w terenie 11 zapadlisk po dawnych szybach.

O powstawaniu zapadlisk na miejscu dawnych szybów mamy też relacje pisane.
- Gdy ojciec Augusta Schmidta był właścicielem gospodarstwa pod numerem 12 w Górnej Wiosce (dziś górny Konradów), w roku 1873 zapadło się 275 metrów kwadratowych ziemi na jego polu - pisał w kalendarzu głuchołaskim (Grenzland Kalender) z 1936 roku Józef Grummann. - Można było wówczas zobaczyć szyb o głębokości około 20 metrów, oszalowany deskami.

Na dnie widać było przepływającą wodę. (…) W 1869 roku na polu pana Birnbacha pod numerem 47 utworzyło się zagłębienie tak duże, że zmieściłaby się w środku karuzela. Z wodą, która tu wypływała, pokazywały się belki szalunkowe. W innych miejscach ziemia również się zapadała. U Augusta Her­manna w gospodarstwie pod numerem 52, u Johana Bergera pod numerem 14. Prawdopodobnie takie przypadki miały miejsce też wcześniej.

15 stycznia 2001 roku na polach koło przejścia granicznego w Konradowie ktoś przypadkowo odkrył dziurę w ziemi. Według wykonanej miesiąc później inwentaryzacji specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, zapadlisko miało początkowo 10-15 metrów głębokości, średnicę 5 metrów na powierzchni i kształt pionowej studni. Z czasem boczne ściany zapadły się do środka, zmniejszając głębokość studni.

Pasjonaci z Pomorskiego Klubu Eksploracyjnego byli tam przed naukowcami z AGH. Dzięki specjalistycznemu sprzętowi spuścili się na linach na dno szybu, wtedy na głębokości 18 metrów. Dwa metry nad dnem znaleźli w ścianie niewielką szczelinę z fragmentem chodnika, zakończonym po 10 metrach za­wałem.

Co odkryli poszukiwacze z Gdańska?

- Dwa następne wyjazdy spędziliśmy na chodzeniu po polach z GPS-em (urządzenie do satelitarnego oznaczania położenia), nanosiliśmy na mapy topograficzne zapadliska i próbowaliśmy dopasować to do planów kopalni - wspomina Adam Wojcieszonek z Pomorskiego Klubu Eksploracyjnego. - Na odnalezionych planach kopalni wybraliśmy najpłytszy chodnik, który powinien biec 12 metrów pod powierzchnią ziemi i za pomocą pomiarów elektroporowych wytyczyliśmy jego przebieg w terenie. Wreszcie udało nam się wytypować miejsce, gdzie powinien być szyb wentylacyjny.

Wlot do szybu był zasypany warstwą ziemi. Odkopali betonową ciężką pokrywę. Z trudem udało się ją uchylić na tyle, żeby przecisnął się człowiek. Pionowy szyb był początkowo obetonowany, potem pojawiła się cembrowina ceglana i jeszcze niżej skała.

Na kolejnych wyjazdach odkopali jeszcze 4 inne szyby, wszystkie wentylacyjne, bo wąskie, nie nadające się do wydobywania urobku górniczego. Wszystkie zasypane ziemią, zapadnięte, bez żadnych śladów betonowych zabezpieczeń. A pomiędzy nimi system korytarzy, chodników górniczych na trzech poziomach od 10 - 12 metrów pod powierzchnią ziemi do blisko 40 metrów w głąb. Największe chodniki mają około 3 metrów wysokości, w najmniejszych trzeba się czołgać przez dziesiątki metrów. Korytarze ciągną się w różnych kierunkach, jakby były budowane w różnych okresach i w poszukiwaniu różnych kruszców. Wspólny jest tylko środek kopalni.

- Chodniki położone najwyżej są w najgorszym stanie, tam jest mnóstwo zawałów, praktycznie co 200 - 300 metrów. Chodniki na trzecim poziomie są w całkiem dobrym stanie - opowiada Adam Wojcieszonek. - Stare kopalnie można poznać po niskich i małych korytarzach. Takich chodników było tam niewiele, głównie na drugim poziomie, jakieś 18 metrów poniżej gruntu i biegły w stronę Zlatych Hor. Czy to jest pozostałość po Sztolni Trzech Króli - nie wiem. Nie znaleźliśmy tam żadnych śladów po starych górnikach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na brzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto