Jan jest pierwszą osobą niepełnosprawną, która zdobyła dwa bieguny w jednym roku. Wszedł na Elburs, Kilimandżaro, El Capitana. Wziął udział w maratonie w Nowym Jorku, podróżuje po świecie. Zatańczył też w popularnym show "Taniec z gwiazdami". No i założył Fundację "Poza Horyzonty", która pomaga osobom niepełnosprawnym po wypadkach.
W 2002 roku wszedł w czasie deszczu do niezabezpieczonej stacji transformatorowej, w wyniku czego został porażony prądem. Stracił lewe podudzie i prawe przedramię. Mimo to jako 15-letni niepełnosprawny chłopak nie poddał się i walczył o dobre życie.
- Życie takie jest, nie do zaplanowania. Przeszedłem 50 operacji, w odizolowanej sali pooperacyjnej, prawie nikt nie mógł mnie odwiedzać, tylko rodzice. Bez nich bym sobie nie poradził. Było ciężko… Po jednej z operacji obudziłem się i dowiedziałem, że konieczna była amputacja, czyli brutalnie, konkretnie mówiąc, obcięcie części ręki i nogi, poczułem się jakbym zupełnie zgasł - mówił Jan Mela na spotkaniu w ZSB.
Nie ukrywał, że w tym momencie czuł się beznadziejnie. Wszystko wydawało mu się bez sensu, brakowało mu nadziei.
- Jako trzynastolatek miałem poczucie, że bycie osobą niepełnosprawną to jest koniec świata i że takie życie jest bez sensu. Może to głupio brzmi z ust kogoś, kto założył Fundację „Poza horyzonty” na rzecz osób po amputacjach. Widzę więc jak najbardziej sens życia z niepełnosprawnością. Był jednak taki bardzo długi czas, gdy nie wyobrażałem sobie takiego życia. Czasami trzeba coś ważnego w życiu stracić, żeby otworzyły nam się oczy, żebyśmy zaczęli walczyć o swoje życie” - dodał.
Jednocześnie podkreślał, że człowiek nie powinien się nigdy poddawać i po każdej burzy wychodzi słońce.
- Można się poddawać, ale wtedy człowiek nic nie osiąga i nie chodzi o jakieś wielkie rzeczy, nawet drobne sprawy wymagają wytrwałości. Mnie pomogły wyprawy na bieguny. Nauczyły mnie tego, że nawet codzienne rzeczy wymagają konsekwencji - mówił do młodzieży.
34-latek mówił także, że to utrata kończyn to nie jest koniec świata. Podkreślał, że najgorszy w życiu jest brak celu i wizji przyszłości.
- Brak wiary w siebie, brak wizji, marzeń to są często większe niepełnosprawności niż amputacja, wózek. Ważne jest to, że te trudności, które nam się przytrafiają i będą się przytrafiać, przełamywać” - dodał.
Swoją historię Jan Mela podsumował zapewnieniem, że każdy może zdobyć wymarzony cel, mimo różnych ograniczeń.
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?