Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Mela zawitał do Brzegu. Opowiadał o życiu, odwadze i wytrwałości

Adrian Gajewski
Adrian Gajewski
Jan Mela z wizytą w brzeskim ZSB.
Jan Mela z wizytą w brzeskim ZSB. ZSB
Jan Mela to znany polski podróżnik i działacz społeczny. 19 października odwiedził młodzież z Zespołu Szkół Budowlanych w Brzegu. Opowiadał o swoim życiu, było dużo humoru, ale nie zabrakło też trudnych tematów i podzielenia się życiowymi doświadczeniami.

Jan jest pierwszą osobą niepełnosprawną, która zdobyła dwa bieguny w jednym roku. Wszedł na Elburs, Kilimandżaro, El Capitana. Wziął udział w maratonie w Nowym Jorku, podróżuje po świecie. Zatańczył też w popularnym show "Taniec z gwiazdami". No i założył Fundację "Poza Horyzonty", która pomaga osobom niepełnosprawnym po wypadkach.

W 2002 roku wszedł w czasie deszczu do niezabezpieczonej stacji transformatorowej, w wyniku czego został porażony prądem. Stracił lewe podudzie i prawe przedramię. Mimo to jako 15-letni niepełnosprawny chłopak nie poddał się i walczył o dobre życie.

- Życie takie jest, nie do zaplanowania. Przeszedłem 50 operacji, w odizolowanej sali pooperacyjnej, prawie nikt nie mógł mnie odwiedzać, tylko rodzice. Bez nich bym sobie nie poradził. Było ciężko… Po jednej z operacji obudziłem się i dowiedziałem, że konieczna była amputacja, czyli brutalnie, konkretnie mówiąc, obcięcie części ręki i nogi, poczułem się jakbym zupełnie zgasł - mówił Jan Mela na spotkaniu w ZSB.

Nie ukrywał, że w tym momencie czuł się beznadziejnie. Wszystko wydawało mu się bez sensu, brakowało mu nadziei.

- Jako trzynastolatek miałem poczucie, że bycie osobą niepełnosprawną to jest koniec świata i że takie życie jest bez sensu. Może to głupio brzmi z ust kogoś, kto założył Fundację „Poza horyzonty” na rzecz osób po amputacjach. Widzę więc jak najbardziej sens życia z niepełnosprawnością. Był jednak taki bardzo długi czas, gdy nie wyobrażałem sobie takiego życia. Czasami trzeba coś ważnego w życiu stracić, żeby otworzyły nam się oczy, żebyśmy zaczęli walczyć o swoje życie” - dodał.

Jednocześnie podkreślał, że człowiek nie powinien się nigdy poddawać i po każdej burzy wychodzi słońce.

- Można się poddawać, ale wtedy człowiek nic nie osiąga i nie chodzi o jakieś wielkie rzeczy, nawet drobne sprawy wymagają wytrwałości. Mnie pomogły wyprawy na bieguny. Nauczyły mnie tego, że nawet codzienne rzeczy wymagają konsekwencji - mówił do młodzieży.

34-latek mówił także, że to utrata kończyn to nie jest koniec świata. Podkreślał, że najgorszy w życiu jest brak celu i wizji przyszłości.

- Brak wiary w siebie, brak wizji, marzeń to są często większe niepełnosprawności niż amputacja, wózek. Ważne jest to, że te trudności, które nam się przytrafiają i będą się przytrafiać, przełamywać” - dodał.

Swoją historię Jan Mela podsumował zapewnieniem, że każdy może zdobyć wymarzony cel, mimo różnych ograniczeń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto